Misa, żółw, grill. Na czym ja gram? Z Bartoszem Szpakiem słów kilka.

– Napisałeś muzykę do „Poskromienia złośnicy”, spektaklu dyplomowego w reżyserii Małgorzaty Warsickiej, muzykę na bardzo dziwny instrument…
– Właściwie nie ma on polskiej nazwy. Powstał w Szwajcarii, około 2001 roku. Mówi się na niego hang, handpan, misa, u nas w Teatrze nazywano go również grillem lub żółwiem. To bardzo młody instrument, usłyszałem go kiedyś w sieci, zafascynował mnie i postanowiłem go zdobyć. Nie było to proste, polowałem na niego kilka lat. Na początku miał go w ofercie tylko jeden producent. Każdy z egzemplarzy tego instrumentu jest inny. Mam na nim do dyspozycji tylko 8 dźwięków, wydaje się, że to mało, w efekcie jednak jest on bardzo barwny, elastyczny. Oczywiście – trzeba precyzyjnie się nim posługiwać, czego cały czas się uczę. A samoukiem być muszę, nie ma innego wyjścia, w Polsce tego instrumentu używa kilka osób.
– Spektakl według Szekpira i muzyka na żółwiu…
– Tak, wydaje się to dziwne… Potrzebowaliśmy jednak właśnie dziwnej, egzotycznej, ale i melancholijnej muzyki. Okazało się, że właśnie na tym żółwiu da się uzyskać taki efekt. Reżyserce spodobało się to brzmienie, przystąpiłem więc do opracowania całej muzyki do spektaklu. W „Poskromieniu…” więc gram na scenie, ale moją obecność można zauważyć również uważnie słuchając.
– Zrobiłeś też muzykę do „Prób”, Waszego warsztatu aktorskiego, nie jest to więc Twoja muzyczna próba
– W trakcie egzaminu III roku, na którym graliśmy „Próby”, mieliśmy muzykę oryginalną – Milesa Davisa, Astora Piazzollę, trochę muzyki klasycznej. Ponieważ udało się i przenieśliśmy ten projekt do Teatru, a praw do tej muzyki ani pieniędzy na jej zdobycie nie było – skomponowałem muzykę na potrzeby tego spektaklu. A cała moja przygoda zaczęła się od nagrania muzyki do filmu krótkometrażowego, jeszcze przed studiami w Szkole Filmowej. Mimo to, że uczyłem się grać na gitarze, nie miałem żadnego doświadczenia w komponowaniu i nagrywaniu. Zdecydowałem się jednak, by to zrobić.
– Nie mając żadnego doświadczenia? Odważnie!
– Nie mam wykształcenia muzycznego, jestem samoukiem. A tu nagle – muzyka do filmu… Nie wiedziałem, jak to zrobić… Zacząłem eksperymentować, bawić się dźwiękami, próbować, cyfrowo nagrywać muzykę. Udało się i robię to do tej pory. Wiem już, że bardzo chciałbym się tym zajmować w przyszłości. Fascynuje mnie muzyka filmowa, muzyka do spektakli teatralnych. To, jak jej nastrojem można uzupełniać lub wpływać na to, co dzieje się na scenie, na to, co robią i mówią aktorzy.
– A więc muzyka czy aktorstwo? A może dwa w jednym, np. piosenka aktorska?
– I muzyka i aktorstwo. Myślę, że połączenie tych dwóch rzeczy w życiu świetnie wychodzi Patrykowi Pietrzakowi (zespół Ted Nemeth), mojemu koledze z roku. On staje na scenie i po prostu gra muzykę. Jest w tym absolutnie naturalny. Nie zauważycie odrobiny gry, udawania. I on znakomicie śpiewa po polsku!
– W serwisie Soundcloud, na którym możemy przesłuchać większość Twoich kompozycji, ale i coverów, nie znajdziemy żadnego utworu w języku polskim…
– Znacznie bardziej lubię śpiewać po angielsku, nie tylko dlatego, że jest to wokalnie dużo wygodniejszy język. Przede wszystkim czuję, że angielski mnie nie ogranicza i potrafię w nim pełniej wyrazić myśli. Stąd i muzyka w języku angielskim – i muzyka jest moja i teksty są moje. Podczas słuchania zwróćcie uwagę na piosenki w duetach – śpiewa tam Sabina Karwala, która studiuje teraz na II roku WA i jest niesamowicie utalentowana.
– Czy będzie okazja by usłyszeć Cię na żywo, nie w sieci?
– Pracuję nad zebraniem swojego materiału, stworzeniem z niego spójnej całości, być może wydaniem? Mam nadzieję, że uda się to już wkrótce. Komfortowe jest to, że pracuję sam, nie muszę więc organizować pracy całego sztabu muzyków. Komponuję zazwyczaj w nocy, to ciekawe, ale tutaj w Łodzi to najlepszy czas na pracę twórczą…
– W „Próbach” w teatrze Studyjnym słyszymy Twoją muzykę, ale gracie również i śpiewacie na żywo. Jesteście bardzo muzykalnym rokiem.
– To prawda, tak, jesteśmy muzykalni, Monika Mielnik gra na flecie, Milena Staszuk na skrzypcach, Rafał Łysak i Anna Fatyga na fortepianie, ja, Patryk Pietrzak, Mateusz Mosiewicz, Jacek Knap i Karol Górski – na gitarach, Paweł Dobek na gitarze i na perkusji, co okazało się podczas prób do „Prób”, wszyscy śpiewamy. Patryk Pietrzak gra i śpiewa w zespole Ted Nemeth. Razem pokazaliśmy się muzycznie podczas Festiwalu Filmowego w Gdyni, podczas 65-urodzin Szkoły. Mam nadzieję, że w tym roku uda nam się kontynuować tamten projekt. Robimy to, co potrafimy najlepiej. Po prostu.
Zobacz profil Bartosza na naszej Stronie